Łosiniany – Rudaki – Chomontowce – Bobrowniki – Gobiaty – Świsłoczany – Mostowlany – „żywy skansen”.
Z Kruszynian kierujemy się na wschód tuż pod granicę z Białorusią do wsi Łosiniany, a następnie jedziemy na południe wzdłuż granicy, Doliną Świsłoczy, docierając aż do miejscowości Mostowlany. Tu nam się dzień skoczył .
Zanim dotrzemy do granicy przejeżdżamy przez niesamowite, całkowicie odludne miejsca – lasy Nadleśnictwa Krynki.
fot. nena
Prowadzi tędy Szlak Ekumeniczny. Powstał w 2006 roku. Szlak rozciąga się na powierzchni ok. 20 ha. Utworzono go by podkreślić zróżnicowanie religijne na ziemi podlaskiej. Jest też historycznym upamiętnieniem zamieszkujących tu niegdyś Tatarów, Żydów i wyznawców prawosławia. To zespół pomników, kapliczek i krzyży charakterystycznych dla ich religii. Najważniejszy punkt na Szlaku Ekumenicznym to Góra Ekumeniczna. Jest to wzgórze na którym widnieją trzy symbole religijne związane z ziemią podlaską: krzyż katolicki, krzyż prawosławny oraz półksiężyc muzułmański. Nie mieliśmy niestety tyle czasu, żeby przejść i zobaczyć to wszystko.
Mapka i nieco na temat szlaku poniżej.
fot. nena
Niegdyś te tereny owiane były baśniami i legendami słowiańskimi. Wśród drzew kryją się jeszcze słowiańskie bóstwa np. Dziewanna – bogini myśliwych, lasów i zwierząt.
fot. nena
fot. nena
W takiej trochę mrocznej scenerii późnojesiennego krajobrazu, zaczytani i zapatrzeni w stojące wśród drzew bożki, tabliczki, pomniki docieramy do małego zalewu Ozierany, którego ponoć zamieszkuje potwór Łoboda… . Potwora na szczęście nie spotkaliśmy, za to trochę niezadowolonego wędkarza ze słabego w tym dniu brania ryb (zalew słynie z ich dużej ilości i różnorodności). Może to sprawka potwora … ? .
fot. nena
Co nas przyciągnęło w te prawie odludne przygraniczne miejsca … ?
Przyznaję, że trasa wzdłuż granicy to był trochę mój pomysł . Wiedzie wzdłuż szerokiej pagórkowatej doliny, między polami, łąkami, brzozowymi i sosnowymi zagajnikami. Domostw w dolinie jak na lekarstwo, pojawiają się dopiero jak wiedziemy w jakąś miejscowość. Wsie tutaj są charakterystyczne. To typowe „ulicówki”. Domy stoją w nich wzdłuż ulicy. Zamieszkuje je głównie prawosławna ludność białoruska. Są to najczęściej stare chaty z pięknie zdobionymi okiennicami, z uroczymi wiejskimi ogródkami. Prawie przed każdą jest ławeczka. Nie ma w nich dróg asfaltowych. Niekiedy są wybrukowane kamieniem lub po prostu żwirowe. Na słupach elektrycznych i dachach gniazdują bociany. Przy drodze często można spotkać krzyż lub kapliczkę, symbol bardzo mocnego przywiązania ludzi tu żyjących do tradycji i swojej religii.
fot. nena
Chaty i obejścia w Łosinianach
fot. nena
fot. nena
fot. nena
fot. nena
W Chomontowcach
fot. nena
fot. nena
Charakterystyczne zdobienia okien we wsiach nad Świsłoczą.
fot. nena
fot. nena
Niesamowite wrażenie zrobiła na nas zagroda wiejska w Świsłoczanach. Czy można tak jeszcze żyć ? – Można . Niewątpliwie jest to przykład ostatnich takich wsi w Polsce, miejsc, gdzie można spokojnie powiedzieć – „tu czas się zatrzymał” .
fot. nena
fot. nena
fot. nena
fot. nena
fot. nena
fot. nena
fot. nena
fot. nena
fot. nena
Zagadka – Kto zliczy te wszystkie koty na ganku ?
fot. nena
Bobrowniki
Bobrowniki to kolejna wieś ulicówka nad Świsłoczą. Jest tu przejście graniczne z Białorusią, a na nim okropnie dłuuuuuuuuuuugie kolejki.
fot. nena
fot. nena
Czy VIP-y idą piechotą … ?
fot. nena
A poza tym wieś ta niczym się nie różni od pozostałych …
fot. nena
Przygraniczny „barosklep” …
fot. nena
fot. nena
Zapada zmrok. Ostatnim miejscem, które zaplanowaliśmy jeszcze odwiedzić w tym dniu były Mostowlany. Leżą na wzgórzu, nad Świsłoczą. Pośrodku wsi, na zboczu, stoi otoczona murem, drewniana, pochodzącą z XIX w. zabytkowa cerkiew p.w. św. Jana Teologa. Wchodzi się do niej przez drewniany ganeczek. Myśleliśmy, że o tej (trochę już później) porze nie uda nam się zwiedzić cerkwi w środku. Okazało się, że proboszcz (pop) mieszkał z rodziną tuż obok, zauważył nas i z wielkim kluczem (fajne są te klucze od cerkwi, zawsze takie duże przyszedł, przywitał nas bardzo serdecznie, specjalnie dla nas oświetlił świątynię i oczywiście wszystko o niej opowiedział. Było to bardzo miłe . Ludzie na Podlasiu są niesamowicie serdeczni, gościnni i przyjaźnie nastawieni do „obcych”.
fot. nena
ganeczek
fot. nena
fot. nena
fot. nena
Carskie wrota , zwane też Bramą Królewską, lub Świętymi Wrotami to główne drzwi w cerkiewnym ikonostasie, otwiera się je tylko podczas nabożeństwa (wyjątkiem jest tydzień paschalny, kiedy na znak otwartego grobu Jezusa Chrystusa carskie wrota są otwarte dzień i noc). Przechodzić przez nie może jedynie kapłan pełniący posługę, w niektórych momentach nabożeństw także diakon oraz car w dniu swojej koronacji. Nie wolno przez nie przechodzić kobietom.
fot. nena
fot. nena
płaszczenica – odpowiednik Grobu Pańskiego w prawosławiu
fot. nena
Czyja to stópka ?
fot. nena
Gdy wyszliśmy z cerkwi było już całkiem ciemno . Niestety więcej tego dnia już nie udało się zobaczyć. Szkoda.
Podsumowując ten dzień … Obiecałam sobie, że muszę wrócić tu jeszcze o innej porze roku tzn. jakiejś zielonej … Dlaczego ... ?
Chciałabym zobaczyć melancholijny, sielski krajobraz Doliny Świsłoczy wiosną, albo latem. Musi być tu wtedy niesamowicie pięknie. Często rozległe, porośnięte wysokimi trawami tereny nad Świsłoczą określane i kojarzone są z mongolskimi lub tatarskim „stepami”. Powoli te tereny zarastają lasem i tracą swój pierwotny charakter. Już niedługo niewiele z nich pozostanie. Wsie nad Świsłoczą powoli się wyludniają. Starzy wymierają, a młodzi opuszczają te tereny w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Wyjeżdżają do większych miast np. Białegostoku, Sokółki lub za granicę. Częstym tu zjawiskiem jest zabieranie np. starszych rodziców na zimę (która w tych rejonach bywa sroga) do miasta, po czym wracają oni do swoich domów na wiosnę. Wiele domów, jak się tu przejeżdża, to już niestety pustostany. Zaniedbane, z zarośniętymi ogródkami i sadami upadają i powoli zanikają.
c.d.n.